piątek, 1 kwietnia 2011

Edward Nożycoręki


Niekiedy trudno jest znaleźć dla posta adekwatny tytuł, mimo, że dokładnie się wie co będzie w jego treści. Dzisiaj jednak - relacjonując wczorajszy dzień - ten tytuł sam mi się narzucił :)
Uzbrojona w "dokumentację projektową" przystąpiłam do pracy.




   Cały dzień spożytkowałam na rżnięcie, wiercenie, skręcanie, wyrzynanie (otworów), powtarzanie "łacińskich" zwrotów (ale tylko ze trzy razy), słowem: WZIĘŁAM SIĘ KURNIK!
 Po całodziennej harówce, byłam bardzo zmęczona i ręce latały mi jak pijakowi na odwyku, więc nawet nie zbliżałam się do klawiatury. Zresztą w głowie miałam same wióry...
Dzisiaj obudziłam się jak na innej planecie. Bałam się poruszyć w obawie, że część członków zostanie w pościeli. Ale okazało się, że wszystko trzyma się kupy :). Dopiero gdy wstałam, okazało się - jak to zwykle w takich przypadkach - że czuję się jak spadochroniarz, któremu w locie nie otworzył się spadochron.

Ostatecznie zwlokłam się z łóżka, ogarnęłam sypialnię, zrobiłam śniadanie, oceniłam, że mogę zmierzyć się z rzeczywistością, zrobiłam szybką dokumentację wczorajszych wyczynów (żeby nie było...) i przedzierzgam się w Edwarda :)...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz