środa, 23 lutego 2011

Zdumiewający impuls

Nawet nie wiem jak to się stało. Googlałam kolejne hasło i dałam się ponieść impulsowi drepcząc link za linkiem aż dotarłam do Bloggera. Nie mam problemu z przelewaniem myśli na papier, nawet wirtualny lecz do tej pory myśl o własnym blogu była co najmniej niedorzeczna. Nie chcę bowiem obnażać się, udostępniać swojej prywatności - tak do tej pory postrzegałam blogi... Choć czytałam kilka naprawdę wartościowych, np. Marii Czubaszek czy Krystyny Jandy.
Dzisiaj jednak stwierdziłam: dlaczego nie spróbować? Ten rok obfituje zresztą w zdarzenia, na które do tej pory nie miałam odwagi lub brakowało możliwości (tzw. niesprzyjające okoliczności przyrody ;), że zacytuję za "klasykiem"). Odważyłam się przyznać do zawodowego wypalenia, zaplotłam 170 warkoczyków, zrobiłam tatuaż, postanowiłam założyć mini kurnik i mieć własne jajka, maluję kafle i nie tylko, mam w głowie pomysł na książkę, a projekt na nową mnie zawodowo właśnie się krystalizuje.
A więc kręć się kręć wrzeciono.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentarz