sobota, 26 lutego 2011

Widoki lodem malowane

Podmurówka ogrodzenia zaprzyjaźnionej sąsiadki
Razem z Z. wyszliśmy w południe nad rzekę zobaczyć na ile już opadła woda.
Cztery dni temu było tak:
To poręcz naszych schodków nad rzeką

A dla porównania dzisiejszy pomiar wody - poręcz schodków okazała się doskonałym wodowskazem.

Zjawisko to niecodzienne, aby woda w Narwii była tak wysoka. "Najstarsi górale" pamiętają taką wodę (jeśli chodzi o ścisłość to jednak wyższą niż obecnie) w zimie 1979 roku, kiedy to po mokrym lecie 1978 roku (podobnym do ubiegłego lata) nastała śnieżna i mroźna zima stulecia. A po niej... duża powódź, która zrujnowała sporą część Pułtuska.
Właściwością Narwii jest to, że o ile letnie deszcze niespecjalnie zagrażają terenom położonym nad rzeką o tyle wiosenne roztopy - i owszem. Specyfika tego zjawiska polega między innymi na tym, że tereny nadnarwiańskie to w dużej części tereny podmokłe, gdzie rzeka nie jest nadmiernie uregulowana, a woda może swobodnie rozlewając się, na bieżąco wsiągać w grunt. Dlatego też - ubiegłoroczne powodzie, które spustoszyły południe Polski - nie były groźne dla naszych okolic, bowiem Narew - jako jedna z nielicznych rzek w Polsce - płynie z północnego wschodu na południe.Zatem lato 2010 "przeszliśmy" do domu suchą nogą. Inaczej rzecz ma się w tym roku. Luty przyniósł ogromny przybór wody. Nasze "przeddomcze" pochłonęła woda, a ruch kołowy został odcięty.

Droga do naszego domu, ale do pokonania amfibią
Nie dojeżdżamy na posesję samochodem i... cieszymy się jak wariaci, że mieszkamy tutaj a nie w bloku, w stolicy.










A oto efekty naszego dzisiejszego fotograficznego polowania (poza tym efektem jest jeszcze solidna febrączka - bo tak się kończy pokładanie na śniegu i lodzie celem złapania niepowtarzalnego kadru ;) febrączkę zaś leczymy Filnlandią...).

Twist - ukochany psi czworonóg - towarzyszący nam w dzisiejszym spacerze. To, co widać, to Pisząca ze swym pupilem, na zamarzniętej rzece (w rogu zdjęcia widać fragment naszego pomostu)
Na takich obrazkach najlepiej widać jak poważnie (już!) opadła woda.
A tutaj Pisząca nad głównym nurtem Narwii, opierająca się o wypiętrzoną krę!
Zadziwiający nurt w pobocznym kanałku rzeki - zjawisko, które rokrocznie nas zdumiewa - tutaj rzeka nigdy nie zamarza. Gorące źródła?...
Lodowe skrzydło motyla. Natura to niezwykła artystka!
Jak z bajki...
Lodowe stalaktyty i stalagmity
A tutaj - jak swierdziła nasza Córka - żyrandol z pałacu Królowej Śniegu

3 komentarze:

  1. Szanowna Pisząca! Bardzo cieszę się, że wreszcie zdecydowałaś się na zaistnienie w ten sposób w wirtualnej rzeczywistości. Wiem (i wszystkim polecam!), że niesamowitym będzie móc uczestniczyć w kolorowości Twego dnia codziennego. Twoja barwna osobowość, miłość do miłości do Z.(przepięknie odwzajemniona), miłość do życia i nieustające odkrywanie jego uroków pomimo zdarzeń i ludzi, którzy czasem próbują przycisnąć Cię do ziemi,sprawiają, że cenię sobie przyjaźń z Tobą oraz to, że będę mogła dzielić się w ten sposób Tobą z innymi - no może bez przesady, w końcu należę do cholernie zaborczych... Twoje poczynania są niesamowicie inspirujące!!!
    Ale czemu do cholery wchodzisz na zamarźniętą rzekę?????? Wiem, adrenalina...ale gdybym tam była to zlałabym Cię przez kolano!!!
    Jadwinia (wróżyk)

    OdpowiedzUsuń
  2. To już nie pierwszy raz Wróżyku jak wzruszasz mnie do łez. Naprawdę... A z tym laniem przez kolano?... może będzie przyjemnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. niesamowite te lodowe "piętrowce".Narew zna tylko z lata i to od Narewki do Łomży( spływ) a tu pokazałaś zupełnie inne jej oblicze-zdjęcia cudne!

    OdpowiedzUsuń

Komentarz