wtorek, 19 marca 2013

oaza spokoju

Tytułowa oaza spokoju, to..... ja.  Tak, tak :)
 "Pani to prawdziwa oaza spokoju" - powiedziała mi wczoraj podczas spotkania Uczestniczka Programu (o czym tutaj pisałam) i dodała jeszcze jak świetnie na nią wpływam, jak kojący jest kontakt ze mną itd. Moje oczy otwierały się coraz szerzej wraz z każdym wypowiadanym przez kobitkę słowem. Przyjrzałam się uważniej wypowiadającej tej słowa, czy rozmawia ze mną, czy ma jakieś omamy, czy może gorzej się poczuła itd.
Nic z tych rzeczy! 
Na mój pytający wzrok i szeroko otwarte ze zdumienia oczy powiedziała: "tak, tak pani Kasiu".  Znaczy potwierdziła. A moją retoryczną podpowiedź, że powinna zapytać moje dzieci, czy mamusia jest oazą spokoju, odpowiedziała, że na pewno tak jest, przecież wie co mówi :)

Ha!! znaczy udaje mi się dobrze kryć swój paskudny charakter - przynajmniej w pracy!! Ha!!

A tak na poważnie: bardzo lubię tę pracę. Konieczność niesienia pomocy tym ludziom rzeczywiście wpływa na mnie jakoś tak łagodząco, nawet powiedziałabym uszlachetniająco :)
No to tyle z rzeczy oczywistych :D

A na samochodowym froncie: rzeczoznawca stwierdził, ubezpieczyciel potwierdził a kasa ma wypłacić. Za odszkodowanie kupimy (obecnie usilnie szukamy) jakieś małe jeździdełko, a naszą Ave będziemy powolutku naprawiać. Dostaliśmy bowiem odszkodowanie a wrak (jakoś ciężko mi tak mówić o naszym samochodziku, chyba trochę za bardzo zaangażowałam się uczuciowo w kupę blachy) będziemy powolutku naprawiać. Znamy go bardzo dobrze, wiemy co wymieniliśmy na nowe (a ostatnio sporo nas nasz samochodzik kosztował), więc być może będzie warto naprawić to co strawiły płomienie a resztą jeszcze jakiś czas jeździć. Jak się dobrze wszystko poukłada, to będzie malutki samochód na sytuacje, gdy nasza główna kareta odmówi współpracy. Tak czy owak ostatecznie - jak mówiła Zielona Ekspansja - być może w tej sytuacji pojawią się plusy, obok niewątpliwych minusów.

 A minusy biorą się w zasadzie z jednego powodu. To że około dwa kiloski mamy w jedną stronę z domu na przestanek - nie tylko mnie (a naprawdę już to czuję) ale i Chłopakom (i tym małym i dużemu) wychodzą na zdrowie (K. cały czas u moich rodziców). Wszystko jednak byłoby ok. gdyby nie ta cholerna pogoda. Dzisiaj zadzwoniłam do Justynki z urodzinowymi życzeniami. Jak odśpiewałam sto lat, postanowiłam się upewnić, czy urodziła się w zimie, czy wiosną, wszak do tej pory zawsze centralne obchody Jej urodzin odbywały się wiosną!

Zatem niespiesznie zmierzamy do świąt wielkanocnych, Chłopcy w domu, bo szkolne życie sparaliżowały rekolekcje. Na zmianę z Z. siedzimy z nimi w domu. Jak siedzę ja - odrabiamy szkolne zaległości. Jak siedzi Z. nowa łazienka powolutku nabiera kształtów. Wspomnę więc raz jeszcze Zieloną - miałaś rację :)

1 komentarz:

  1. ...dwukilometrowe spacery w istocie wychodzą na zdrowie (...): kiedy zaczynałem codzienne przebieżki, waga pokazywała 101 kg. a po kilku dniach porannych i popołudniowych marszobiegów - tadam! ...105 kg.
    Jeśli nie kupimy szybko autka - to za trzy tygodnie zacznę szukać Kamaza.
    Z

    OdpowiedzUsuń

Komentarz