środa, 2 stycznia 2013

No i było pięknie!!

Święta, okres między świętami, Sylwester i wreszcie NOWY ROK!!!!



Było pięknie, spokojnie, rodzinnie i towarzysko :)

 

Co prawda 50% gości zostało pokonanych przez wirusy :( lecz mimo to uważam, że Nowy Rok rozpoczął się dobrze.
Pełna nadziei na dobre zmieniłam kalendarz :) Oczywiście jestem wierna klasycznemu, czarnemu Moleskine'owi

Właśnie przeglądałam zdjęcia z noworocznego spaceru i ogarnęła mnie nowa fala zdumienia: JAK TE DZIECI ROSNĄ! Chłopcy chyba już ostatni raz są niżsi ode mnie witając nowy rok :) K. to już pannica jak się patrzy. Jesteśmy praktycznie równe wzrostem. Ten wspólny świąteczny czas był dobry także pod względem naszych wzajemnych relacji i atmosfery. Wczoraj wieczorem co prawda okazało się, że zginęły pieniądze przygotowane dla weterynarza, lecz nie zrobiłam awantury. Spokojnie powiedzieliśmy K. co o tym myślimy. Ona natomiast chyba - po raz pierwszy od nie wiem kiedy, może od zawsze... - chciała naprawić swój błąd i przez dwie godziny czytała Chłopcom lekturę, żeby nie poszli nieprzygotowani do szkoły. Widać było, że mocno to nią potrząsnęło (chyba właśnie inna reakcja niż mogła oczekiwać).
Gdy słyszałam Ją czytającą i Chłopców zaśmiewających się z tekstu - serce mi rosło. W takich chwilach myślę sobie, że Jej złe zachowanie to tylko (i aż) statystyczny bunt. Oby tak właśnie było. Wczorajszy wieczór więc - mimo oczywistych oczywistości - zaliczam do udanych. Co prawda moja Przyjaciółka twierdzi, że pozwalam sobie na utratę zdrowego rozsądku i ulegam złudzeniom gdy jest choć przez jakiś czas dobrze, ale ja już taka jestem i nie umiem inaczej...

Dzisiaj dzieciaki pojechały do Wawy do szkoły. Co prawda K. udała się z samego ranka, gdy tylko Z. wysadził Ją pod szkołą, na "piesze wycieczki", ale ostatecznie dotarła do szkoły na początek zajęć. Cóż, dzięki monitoringowi przynajmniej wiemy gdzie się szwenda.

Zostałam sama w domu. Ze zwierzakami. Powoli chowam świąteczne ozdoby. Od dziecka mam "uczulenie" na dekoracje, które z każdym styczniowym dniem (a i weekendem) kurzyły się w moim rodzinnym domu i odzierały święta z ich świąteczności. Do rozebrania pozostała jeszcze choinka. Razem z dziećmi w sobotę lub w niedzielę spakujemy ozdoby a drzewko porąbiemy do kominka. Zdecydowanie odpowiada mi taka ekologiczna kolei rzeczy, niż plastikowy drapak, lądujący w piwnicy. Brrrr

No i zaczął się nowy etap. Od poniedziałku rozpoczynam dłuższą współpracę. Kontrakt, który umożliwi mi - w co wierzę - zdobyć nowe doświadczenia i nawiązać pożyteczne kontakty. Pewien rytm przyda mi się, bo już za dobrze mi się działo ostatnio ;) Klienci żyli świętami a ja miałam więcej wolnego czasu. Czas laby się kończy i bardzo się z tego cieszę.

Dzielę się z Wami życzeniami wszystkiego dobrego w 2013 roku!! 


1 komentarz:

Komentarz