i jak wczoraj wieszczyłam - po powrocie do domu
zastałam przed bramą gigantycznego bałwana!
|
a oto i on! |
|
twórcy zadbali o istotne szczegóły: wąsik (w lokalnych władzach zdominowanych przez jedynie słuszną opcję, każdy przedstawiciel płci brzydkiej ma taki - członkostwo zobowiązuje ;) ) oraz włosy w uszach oraz w nosie (pfuj) |
A oto kilka ujęć oddających
skalę śniegowego luda:
|
ostatecznie wyszło nieco ponad dwa metry (Z. po dźwiganiu bałwanowego tułowia oraz łba - dzisiaj ledwo się rusza :( - lecz poświęcenie dla dzieci nie zna przecież granic...) |
|
widoczek z tarasu |
|
drugi z tarasu |
A to już osobisty tor saneczkowy, który Chłopcy zrobili sobie w ogrodzie, a w zasadzie zainicjowali w ogrodzie, bo po rozpędzeniu wypadali poza posesję :)
A to nasz
czarny bałwanek. Poli szalejącej w śniegu po pewnym czasie robią się tak ciężkie
śnieżno-lodowe korale, że ledwo się porusza. Ale nie zniechęca jej to do harców w najmniejszym stopniu!
|
Pola |
|
Pola "okoralowiona" |
A
taras zasypało nam przez jedną noc o tak:
Ja też chcę tyle śniegu!!! Przyślijcie mi, albo nie! Niech ten bałwan mi przyniesie :) Buziaki ps. Włosy w uszch były tylko i wyłącznie pomysłem Zbyszka, prawda"? Asia
OdpowiedzUsuńBałwan już się trochę rozpuszcza, choć teraz wygląda jeszcze bardziej osobliwie: odchylił się na tyle mocno w tył, że wygląda jakby spoglądał w niebo. W kontekście spadających w ubiegłym tygodniu meteorytów, było to jeszcze bardziej śmieszne :)
OdpowiedzUsuńA włosy... no pewnie, że Zbyś, któż inny wpadłby na taki pomysł Asiulka ;)
Ściskam