Myślę, że czymś w rodzaju tej miseczki zachęcać będę swoich SYMPATYKÓW do udziału w moim pierwszym CANDY :)
Pogoda iście jesienna (wiatr okropny i przenikliwe zimno) skłoniła mnie do zaszycia się w moim warsztacie i pomalowania... Swoje "rękoczyny" uwieczniłam przed włożeniem miseczki do pieca, na wypadek gdyby jednak uprzejmie roztrzaskała się na kawałki w trakcie wypalania. Zobaczymy za czterdzieści minut.
Ten egzemplarz jest próbny. Znalazłam fajne miejsce z tanim fajansem i testowo kupiłam tę jedną, fajnie "kopniętą" miseczkę. Jak wszystko będzie ok. po wypaleniu, to pewnie kilka następnych "popełnię". Poza jedną na Candy, na kolejną zapisała się Asiulka :)
... a książką leży tymczasem odłogiem...
Piękna miska:)
OdpowiedzUsuńA to nie jest ta moja miseczka???? Śliczna!!! Dłub, dłub...
OdpowiedzUsuń... mów mi tak :)...
OdpowiedzUsuńAsiu to może być Twoja miseczka, ale poczekaj, jak będziesz miała wybór :) Naprawdę dopiero się rozmalowuję :)
OdpowiedzUsuńCześć Kasiu. Widzę, że multi kolorowa miska zaczyna święcić tryumfy :) to jest super optymistyczny gadżet na Twoje warsztaty!
OdpowiedzUsuń