Zaczął się kolejny tydzień, tydzień zagadek i niewiadomych
zdarzeń. Czekamy na pana rzeczoznawcę, potem pan likwidator pochyli się nad
dokumentacją i opinią pana rzeczoznawcy i „już” będzie można zacząć naprawę
samochodu.
Dzisiaj około południa Z. odda pożyczony przez TU samochód.
Ładny jest i jeździ lecz nie jest… nasz. Od południa zaczynamy nowy
bezsamochodowy rozdział naszego życia. Jadąc do wypożyczalni Z. podrzuci
jeszcze bagaże K. do moich rodziców, bo od dzisiaj K. będzie stacjonowała u
nich właśnie. Doświadczenie będzie ciekawe, bo o ile w ferie K. była już u nich
tak długo o tyle obecnie, chodząc do szkoły trochę inaczej będzie (powinna)
wykorzystywać czas. Wreszcie moja mam będzie mogła wykazać się… Co i raz
powtarza bowiem, że za mało pilnujemy K. w nauce. Taaak… No to zobaczymy jak to wyjdzie mojej mamie.
Z. aby rozgonić frustrację i zły nastrój wziął się za
mityczny projekt: „męska łazienka”. Przed samochodową klęską kupił trochę
materiałów (płyty OSB, KG, wkręty i inne profile) i teraz to wszystko „wyrabia”.
Cieszę się, bo rzeczywiście bardzo go to uspokaja (wiem jak to jest, też chętnie bym
się fizycznie skatowała lub artystycznie wyeksploatowała) tymczasem
siedzę z chłopakami nad lekcjami, zwłaszcza nad angielskim. Okazało się, że jednak coś przeoczyliśmy
(moja mama na pewno by triumfowała ;) ) bo okazało się, że chłopcy w ogóle
olali sobie ten przedmiot. W swojej naiwności byłam przekonana, że rzeczywiście
pracują tylko na lekcjach, tymczasem ćwiczenia do robienia w domu leżały
odłogiem. Mea culpa i nie będę się usprawiedliwiała. Dałam ciała i tyle. Matma,
polski – tego pilnowaliśmy. Teraz więc przyszedł czas na większą pracę. Moje
wieloletnie uczenie się angielskiego przynajmniej teraz się zwraca ;)
Okazuje się, że całkiem nieźle idzie mi praca z Chłopakami - wychodzi na to, że udzielam korepetycji (hihihi). Chwytają fajnie,
mają przy tym całkiem dobrą zabawę. A i efekty już się pojawiły w postaci
dobrych ocen. Praca z dziećmi przynosi satysfakcję – to prawda, ale nie jest to
to, co chciałabym robić. A już obce dzieci uczyć? Oj nie. Nie lubię tego, ale kocham swoje dzieciaki ponad życie i to dodaje
mi sił. Zobaczymy jak to będzie, zwłaszcza, że widzę wyraźnie - przynajmniej u B. -
że wzrosła u niego motywacja. Magia dobrej oceny działa!
Tymczasem dzisiaj wrócimy późno (przed nami kilka środków
lokomocji a potem per pedes ok. 2 km). Zrobimy pewnie tylko bieżące lekcje,
zwłaszcza, że jutro B. ma zawody, na które sam się zgłosił :)
Niby nic dziwnego skoro jest w klasie sportowej, lecz klasa ma profil pływacki
a nasz młodszy bliźniak weźmie udział w zawodach gimnastycznych. Jego trener
(jeden z nauczycieli WF w naszej szkole) aż gwizdnął, zapytany przez Z. czy B. „ma
warunki”?. Faktycznie moje najmłodsze dziecię od najmłodszych lat wyglądał jak
mały Arnie. Nie wiem po kim ma taką zajebistą budowę, ale faktycznie jest
pięknie umięśniony i harmonijnie zbudowany. No więc przekonamy się co uda mu
się wygimnastykować na jutrzejszych zawodach, choć trochę obawiam się tego
sportu. Niektórzy mawiają, że każdy sport wykonywany wyczynowo jest… szkodliwy,
bo i kontuzjogenny i wynaturzający. Ale do zawodowstwa – póki co – daleko a fun
dziecko ma. Oby tylko sobie niczego nie połamał.
Od środy – na co naciska Z. – Chłopcy zapewne zostaną w
domu. Cholerna zima wróciła (a w zasadzie jeszcze się nie wyniosła) i faktycznie droga do i z PKSu jest dość uciążliwa
i bardzo długotrwała. Większy może okazać się pożytek, gdy dzieciaki zostaną w
domu, będą miały „indywidualne nauczanie”, normalnie będą kłaść się spać i
wstawać i nie przeziębią się – o co nie trudno w tej iście zimowej aurze.
Wiadomość z ostatniej chwili: pan rzeczoznawca już zmierza :)
Nam tez się zdarzały niedopilnowane przedmioty, gdy skupialiśmy się na 'ważniejszych' licząc, że pozostałe są na bieżąco. Już wiem, że NIGDY nie są na bieżąco gdy ich nie sprawdzimy :-)
OdpowiedzUsuńDni bez szkoły z powodów podobnych do Waszych też nam się trafiają i są to dni najlepiej wykorzystane edukacyjnie. Dzieciaki robią z radością materiał z wielu lekcji naprzód i to potem widać w szkole. Ale nie wszystkim nauczycielom się to podoba - córka już wielokrotnie dostała '-' lub groźbę jedynki za to, że wyszła dalej niż klasa - absurd, co?
Pozdrawiam
Ano o naszym szkolnictwie można by dłuuugo. Rzeczywiście dzieciaki robią postępy i z przyjemnością się uczą ze mną. Choć jak w poście: to nie jest moje powołanie. Ale skoro macierzyństwo tak to i korki dla własnych dzieci mam widać w pakiecie :)
UsuńPozdrawiam i dziękuję za wsparcie.
...pisząc o B użyłaś sformułowania: "... Nie wiem po kim ma taką zajebistą budowę..." Chcesz mi może coś powiedzieć? Z.
OdpowiedzUsuńDobra, dobra, kiedy będzie łazienka?!
Usuń...wykańczanie łazienki zacząłem od zbudowania ściany pomiędzy klatką schodową a łazienką właśnie. Pomyślałem sobie, że dzięki temu zapewnię niezbędny poziom intymności dla osób korzystających ze schodów.
OdpowiedzUsuńCoś źle robię?
Z.