Jakieś to trudne.
Jakież trudne jest wychowywanie dzieci!
Za
cholerę nikt mnie nie uprzedzał, że to taka orka. Niby moja Mama zawsze
powtarzała, że wychowywanie mnie to „orka na ugorze”, ale po prawdzie uważałam,
że przesadza. Co więcej, mając własne
dzieci przekonuję się coraz bardziej, że przesadzała! Ja to dopiero
mam wyzwanie!!!
Z najstarszą latoroślą – zdaje się – najgorsze mamy za sobą.
Teraz do gimnazjum poszli Chłopcy. I zderzyli się boleśnie z rzeczywistością.
Rzeczywistością, o której im mówiliśmy…
Sześć lat szkoły podstawowej upłynęło im na beztrosce i
kombinowaniu jak tu przechytrzyć wszystkich i się nie uczyć. Mówiliśmy im o
szansach, o przyszłości o satysfakcjonującym życiu, które można wieść (znacznie
łatwiej) mając ciekawą, dającą radość, pracę, zabezpieczającą materialnie choćby
na tyle, żeby strach o jutro nie zatruwał głowy i serca. Do tego jednak TRZEBA
się uczyć. Z początkiem szóstej klasy, uprzedzaliśmy, że to rok, kiedy mają
szansę powtórzyć przed egzaminami do gimnazjum wszystko, uzupełnić to, czego
nie wiedzą, czego nie nauczyli się do tej pory. Efekt?... że zacytuję Adasia
Miauczyńskiego "jak krew w piach" (za wikicytatami):
Adam: Może
powtórzymy angielski?
Sylwek: Nie, no co
ty, tato?
Adam: A odmień
„być”.
Sylwek: No, daj
spokój.
Adam: No odmień,
no.
Sylwek: Weź się,
tato.
Adam: No. Bo nie
odmienisz.
Sylwek: Taa, nie
odmienię.
Adam: No to odmień.
No: I.
Sylwek:I.
Adam:Am.
Sylwek:Am.
Adam:I am.
Sylwek: No wiem, I
am.
Adam:You are.
Sylwek:You are. No, sam
powiem.
Adam: Ale nie
mówisz.
Sylwek: Bo ty...
Adam: Co ja? Co ja?
Sylwek: Mnie
stresujesz.
Adam: Ja cię
stresuję, kurwa?! Uczysz się tego piąty rok w szkole i na kursach, i wszystko
to jak krew w piach!
Sylwek: Taa, krew, od
razu.
Adam: I bo czego to
jest odmiana?
Sylwek: No jak czego?
Adam: No, jakiego
słowa?
Sylwek: No słowa,
normalnie.
Adam: Posiłkowego!
Sylwek: No.
Adam: Jakiego?!
Sylwek: Posiłkowego.
Adam: Jakiego
posiłkowego?! To...
Sylwek:Am?
Adam:To be, kurwa, or not to be! O tym też nie
słyszałeś?!
Tymczasem zderzyli się z rzeczywistością szybciej niż się spodziewali.
Wiedząc, że posłanie ich do gimnazjum w rejonie (jednego z trzech ostatnich w
województwie!) to oczywiste zmarnowanie i totalny brak jakichkolwiek szans za
to gwarancja megakłopotów - przemeldowaliśmy ich do moich rodziców. Dzięki temu
jeden ze stołecznych rejonów musiał ich przyjąć. Wybrali sobie profilowane
klasy. Jeden matematyczno-informatyczną, bo matematykę lubi i chce być
inżynierem, drugi - urodzony aktor i trefniś - wybrał profil
artystyczno-humanistyczny. W błogim przeświadczeniu, ze oto Chłopcy zaczną swe
pasje realizować pod uważnym okiem zaangażowanych pedagogów, którzy na pewno
pomogą im rozwijać ich zainteresowania, przeżyliśmy wakacje. Na marginesie,
naprawdę udane, bo i słońca pod dostatkiem i dużo byliśmy ze sobą wszyscy w
Piątkę.
Pierwszego września grom z jasnego nieba! Chłopcy przeniesieni
do jednej, do tego ogólnej klasy. Chętnych do klas profilowanych było wielu,
decydował wynik egzaminu gimnazjalnego. Najpierw się wściekliśmy, po chwili
zaczęliśmy myśleć realnie. Pragmatyzm wziął górę. Nie ma co się oszukiwać, w
klasie o wysokim poziomie Chłopcy nie tylko będę mieli znacznie pod górkę, to
do stresu rozwojowego dołożymy im stres związany z niską samooceną i borykaniem
się z etykietką słabych jeśli nie najgorszych w klasie uczniów. Poza tym fakty
są nieubłagane. Otrzymali słabe wyniki na egzaminie – to takie są tego teraz
rezultaty.
Chłopcy dopytywali, czy coś z tym zrobimy, bo oni chcą, bo jak to
tak ich przenieść, przecież oni sobie wybrali itp. itd. Ostatecznie wczoraj
czara goryczy się przelała. Obaj zaczęli stroić fochy na to, że zaganiamy ich
do nauki (umówmy się, na razie to light, chodzi przede wszystkich o odrabianie
lekcji i czytanie kolejnych, przerabianych tematów z podręczników). Argumenty że
wakacje się skończyły, że zaczęła się nauka a żarty dawno się skończyły – jak przewiduje
standard - mieli w nosie.
Ostatecznie wytoczyliśmy fundamentalny argument w tej
dyskusji.
- Odpowiedzcie sobie Chłopcy, dlaczego zostaliście umieszczeni w klasie
ogólnej a nie w wybranych przez was profilowych? To właśnie efekt jednej z tych
życiowych szans, której nie wykorzystaliście. Którą bezpowrotnie straciliście.
To początek, jeszcze kilka wyborów przed wami. Jednak jeśli nie będziecie się
uczyć TERAZ, kolejne będą znikać wam sprzed nosa. Nie uczycie się dla nas.
Uczycie się dla was, dla waszej przyszłości. Od tego zależy co będziecie w
życiu robić czy to, o czym marzycie, gdzie
będziecie mogli się realizować czy też będziecie z trudem walczyć o każdy
dzień, o przetrwanie i o godność.
B. – jak to typowe dla niego – nieco się przeraził i
zadeklarował, że bierze się do roboty (inżynier), K. z nadąsaną miną i oczami
pełnymi łez (aktor) poszedł do swojego pokoju.
Wiem, że jeszcze setki godzin takich rozmów przed nami,
martwi mnie jednak, że mam poczucie nieskończonej jałowości naszych wysiłków.
Dlaczego tak trudno przemówić dzieciom do rozumu? Dlaczego tak ciężko je
zmotywować, zachęcić do nauki, do odnoszenia sukcesów, do wysiłku?
Najgorsze jest to, że nasze Dzieciaki mają realny
potencjał. To są inteligentni (ale leniwi – typowe…), wrażliwi, empatyczni i
obdarzeni wyobraźnią chłopcy!
Czy to my robimy błędy, czy też szkoła (jak ja nie cierpię
naszego systemu szkolnego!) nie jest w stanie rozwinąć w naszych dzieciach
umiejętności uczenia się?…
Prawdziwa orka na ugorze.
A przy okazji; nie miałam pojęcia, że słowo wychowywać ma tyle synonimów (za
www.synonim.net): apostołować, belfrować, brać coś pod
swoje skrzydła, brać kogoś
pod swoje skrzydła, brać w opiekę, chować, chuchać i
dmuchać na kogoś, cywilizować, dawać komuś
wykształcenie, dawać na coś baczenie, dawać na
kogoś baczenie, dbać, dochowywać, dogadzać,
doglądać, dopatrywać, dopieszczać, douczać, edukować, edukować kogoś, formować,
hodować, hołubić,
humanizować, instruować, interesować
się, kierować, krzewić
cywilizację, krzewić
kulturę, kształcić, kształtować,
mamuśkować, matkować, mieć coś pod okiem, mieć coś pod opieką, mieć coś w
swojej pieczy, mieć hodowlę, mieć kogoś
pod okiem, mieć kogoś pod opieką, mieć kogoś w
swojej pieczy, mieć na coś
baczenie, mieć na kogoś
baczenie, mieć nad
czymś nadzór, mieć nad
czymś opiekę, mieć nad kimś
nadzór, mieć nad kimś
opiekę, modelować, myśleć, nauczać, niańczyć, nie
patyczkować się, nie pieścić się, nieść kaganek
oświaty, obskakiwać, obznajamiać, ociosywać,
odchowywać, ogładzać, ojcować, okrzesywać,
opiekować się, opiekować się
dbać, opiekować się
kimś, osobowość formować, oświecać, otaczać coś
pieczą, otaczać kogoś
opieką, otaczać kogoś
pieczą, otaczać kogoś
troską, otaczać
opieką, pamiętać,
pamiętać o
kimś, piastować, pielęgnować, pilnować, poduczać,
poskramiać, posyłać kogoś do szkół, pouczać, pracować nad
kimś, przechowywać,
przekazywać komuś wiedzę, przeszkalać,
przygotowywać,
przysposabiać, przyuczać, rozciągać nad
czymś nadzór, rozciągać nad
czymś opiekę, rozciągać nad kimś nadzór,
rozciągać nad
kimś opiekę, roztaczać opiekę, roztaczać
sprawować nad czymś nadzór, roztaczać
sprawować nad czymś opiekę, roztaczać
sprawować nad kimś nadzór, roztaczać
sprawować nad kimś opiekę, rozwijać,
sprawować nad
czymś nadzór, sprawować nad
czymś opiekę, sprawować nad
kimś nadzór, sprawować nad
kimś opiekę, szerzyć
cywilizację, szerzyć
kulturę, szkolić, temperować, troszczyć się,
troszczyć się
o kogoś, trzymać
dyscyplinę, trzymać
krótko, trzymać w ryzach, uczłowieczać,
uczyć, uczyć kogoś
dobrych manier, udzielać komuś lekcji, ukulturalniać, urabiać,
usługiwać, uszlachetniać,
utrzymywać, wdrażać, wpływać, wprowadzać
cywilizację, wprowadzać
kulturę, wychowywać w
dyscyplinie, wykładać, wykształcać, wyprowadzać, wyprowadzać
kogoś na ludzi, wywierać wpływ, wziąć w opiekę, zajmować się,